Do czego publiczności służą eksponaty? |
TagiMETAREFLEKSJARadomrozrywkawystawa prowincjonalnazwiedzający |
Źródło cytatu
relacja Zenona Pietkiewicza z wystawy prowincjonalnej w Radomiu w 1899 r.
„Większość pawilonów i okazów stoi po całych dniach bez wystawców lub ich delegatów. Natomiast były szczegółowe i sążniste programy wyścigów cyklistów, a publiczność, zaciekawiona tymi popisami, zaległa dokoła zwartym murem, zajęła miejsca na maszynach, narzędziach rolniczych i innych okazach. Próżno usiłowaliśmy obejrzeć jakieś pługi i sieczkarnie ciekawe. Dziesiątki nóg wgwoździły je w ziemię, zabrudziły piaskiem i błotem. Próbuję stamtąd się wydostać, ale daremnie! Z jednej strony – panis, restauracja oblężona, z drugiej circenses! W godzinach popołudniowych wystawa dla żołądków i zabaw. Nikt nie myśli o jej właściwym znaczeniu”.
jakjak
Nie chodzi tu już nawet o festyn, którym wystawa się staje. Trudno uniknąć wrażenia, że oczom przybyłego z Warszawy inteligenta najczyściej i najpełniej jawiłaby się bez udziału publiczności, mrowistej ciżby w ubłoconych buciorach, która bez ładu i składu rozpełza się po gęsto zatłoczonym placu, pcha się bezmyślnie czym bliżej trasy wyścigów, obsiada eksponaty, odcina drogę ucieczki… Najgorzej jednak stulecie nauki i higieny znosić musiało warstwę brudu i pyłu na podeptanych maszynach: gęsto obsadzone przez niepoprawnych gapiów tracą one zupełnie swą wartość deiktyczną; wyłączone z użytku po to, by objaśniać, pouczać i ilustrować, zostają na powrót do użytku włączone, tyle że przewrotnie, niezgodnie ze swą funkcją, zamiast ław, skrzynek i prowizorycznych siedzisk, na które w innym razie można byłoby się wdrapać. Zanieczyszczony, rozdeptany eksponat staje się częścią scenografii chaotycznej i niekontrolowanej władzy „nieoświeconych” mas.
Moment zbliżania się wyścigów obnaża całą słabość cywilizacyjnego gorsetu, który po placu nakazuje miarowo spacerować, a eksponaty dokładnie oglądać, lecz nie dotykać ich wcale lub tylko za przyzwoleniem. Oto moment, gdy prowincjonalna publiczność zdradza swym zachowaniem publicyście „Prawdy”, jak wiele jeszcze dzieli ją od zrozumienia idei wystawy, a zatem – co ten wyraźnie sugeruje – również od społeczno-kulturalnej dojrzałości.
Jakub Jakubaszek